O kropli i śmieciach. Wizerunku odbitym na powielaczu.
Odnajdywanie się wobec i przeciwko cudzej percepcji.
Dzisiaj na tapecie głównie temat bycia postrzeganym cudzymi oczami - idealizowania osób, dostrzegania okrojonych tychże person, oraz pytanie co jest wynikiem z nas samych, a co efektem istnienia w relacji do innych.
Kolejny fragment przemyśleń z jednego z moich zeszytów. Dziękuję, że dostrzegacie wartość w treściach i piszecie o tym do mnie. Nawet jak odpływam z filozofami.
Poza samymi strumieniami świadomości, czasem rzuca mi się w oko jakiś wiersz, który mi na marginesie się pojawił. Albo służył jako przepracowanie jakiejś emocji. Jeszcze nie wiem, czy mi tu pasuje. Ale na razie zamieszczam.
{…}
Jak pokazać
Nitki, wątki
Połączenia treści w głowie
Wizualne
Lecz bez formy
Słów, ni wizji niepokorne
03.10.2024
“Jesteś dla mnie wzorem.”
Ich oczy wlepione, twoje nazwisko powtarzane na ustach. Przychodzą po radę, wsparcie, wskazówki. Śledzą twój ruch, twoje słowo, internalizując sobie znaleziska. Tyś nie człowiek, a idea, na usługach cudzych potrzeb.
Bo nie poddajesz się. Bo działasz z przekonaniem. Bo wiesz, co powiedzieć, brzmisz sensownie i poświęcasz temu wszystkiemu swój czas.
Wchodzisz w głowę i potrafisz pomóc. Tak, to daje satysfakcję, prawda? Potwierdza, że to, co robisz, ma sens. Waliduje twoje założenia, robienie fal, dalsze niesienie energii. Wychodzi na to, że może faktycznie jest coś w tym, za czym stoisz.
Podoba się to. Jest trakcja. Jest ruch, jest blichtr. Renoma, słyszalność i widzialność. Możesz pomóc innym, niosąc wieść o swoich przekonaniach. Włączać tych z zewnątrz i trycać patykiem tam, gdzie reflektorów nie ma.
Ale znasz siebie. Widzisz siebie w każdym obliczu swego rozmówcy. W każdym po kropli, która składa się na twoją podobiznę – fizyczną, mentalną, kulturową. W drzazdze zostawionej na policzku, czy w fałdce pod okiem. Niby znajome, twoje, a jednak wiesz, że niepełne.
Rozmówca nie zdaje się wiedzieć. Odrysował z mównicy wzór, który uznał za prawdziwy. Pokazuje, że przecież to ty.
Sięgasz. Dotykasz nici między dwoma bytami – efemerycznym wizerunkiem wewnątrz, a tym odbitym na całunie społecznym. Jeden prawdziwy dla ciebie. Drugi dla nich. Owinięte ciało i odbity ślad dla potomnych do interpretacji. Napięta żyłka, ciągnąca cię za pojedyncze włókna ścięgien, mięśni, oraz myśli. Jak się przyjrzeć, to fragmentami faktycznie przypomina twoją twarz, ten odcisk w materiale.
I łapiesz się, że to tylko kropla. A piedestał, z którego cię przerysowują, działa jak lupa. Twoja drobinka – fragment ciebie – powiększa się i w ich oczach staje się całością. Łapią perspektywę, mierzą ołówkiem i składają fragmenty tamże ukazane.
Lubimy spójność i historie. Więc robimy tak, by mieć opowieść z sensem.
Pojedyncza kropla pośród całego oceanu, który ukrywasz. Cząstka stanowiąca o całości. Ekstrapolacja bezrefleksyjna. Stwarzanie się w oczach ludzkich, nie wobec samego siebie.
I to absolutnie Cię przeraża. Chcesz krzyczeć, szarpać się, umniejszać. Cokolwiek robić, aby odzyskać samostanowienie się. Aby siłowo nadać i innym owe samostanowienie. Uznanie pełni kontekstu.
Chcesz burzyć i oczekiwania, i wyobrażenia wobec siebie. Pokazać, że w tobie jest cała wywrotka błota, kilka kubłów żwiru i niezliczone pipety dobrej woli. Że ta kropla, którą widzą, swobodnie spoczywa na stercie wszystkiego – brudu, skarbów, pragnień, i walk.
Tyle, że ruszże głową.
Wokół ciebie, na postumentach inni podobni tobie. Też śledzeni, rejestrowani, internalizowani. Tacy, którym nadano cokół i powiększające szkło. Albo wzięli go sobie sami. Czy to z pobudek tożsamych tobie, czy też wyrachowania, kalkulacji, ego - nieważne. Ale też tutaj są. Ściągają na swoją orbity rozdziawione usta i roziskrzone oczy. I również to absolutnie cię przeraża. Może nawet i obrzydza.
Bo po sąsiedzku nie widzisz powiększonej kropelki, a właśnie wspominaną stertę wszystkiego. Czasem nawet ktoś o tym wspomni. O brudzie, odchodach, biżuterii, i pragnieniach.
O panice, załamaniach, i kurestwie. Szczerej dobroci i niesamowitej wiedzy.
Wspomni, posłuchamy, pokiwamy głowami. I wrócimy do przerysowywania pod lupą.
A może właśnie tak ma być? Tak jak bierzesz po gryzie od każdego, sklejając swoją mozaikę, tak i oni przyjmują cząstkę Twojej osoby.
Jednak wciąż frapuje cię to. Swędzi z tyłu głowy. Idolizacja, upomnikowienie. Tworzenie wzorów do naśladowania. Po jaką cholerę ci to tak truje krew?
Nie ma idoli i wzorów. Nie ma nikogo lepszego w byciu tobą. Nie ma tajemnej wiedzy, właściwej drogi, sensu i prawideł. Nie dasz formy swego bycia, jako ramy porządności.
Jesteś stertą wszystkiego śmiecia. Dla ludzi kroplą pod lupą. Interpretacją na potrzeby własne, stwarzaną w wyniku i wobec, relacji między aktorami tejże sceny.